Za nami 12 kolejek PKO BP Ekstraklasy. Liderem jest Lech Poznań, natomiast Legia Warszawa jest 15 i ma tylko punkt przewagi nad strefą spadkową. Ktoś tak obstawiał przed sezonem? Chyba nikt. To, że Legia ma dwa mecze rozegrane mniej może trochę usprawiedliwiać Mistrzów Polski, pytanie tylko czy Legia wygra te dwa zaległe mecze?
W ostatnich latach obie te drużyny przed rozpoczęciem sezonu były podawane jako faworyci do mistrzostwa. Bez wątpienia są to drużyny z największym w Polsce zapleczem organizacyjnym i finansowym jednak od wielu lat żadna z tych drużyn nie potrafi utrzymać równej formy przez kilka lat.
Początek tego sezonu zdecydowanie należał do aktualnego lidera, czyli Lecha. Dwadzieścia siedem strzelonych goli, tylko siedem straconych i tylko jedna porażka. Co ciekawe Lech nie dokonał w przerwie spektakularnych sukcesów, a w składzie jest wielu młodych i utalentowanych graczy a przed sezonem odszedł jeden z najlepszych graczy poprzedniego sezonu, Tymoteusz Puchacz.
Legia natomiast zrobiła rewolucję kadrową. Do drużyny dołączyło aż 11 nowych graczy. Pytanie jakie się nasuwa, czy to jest odpowiedni model budowania drużyny na lata kiedy dokonuje się wymiany całego składu? W bramce mamy 40 letniego bramkarza, który jak doznał kontuzji to okazało się, że nie ma zmiennika. Król strzelców z poprzedniego sezonu jest tylko cieniem samego siebie z poprzedniego sezonu. Pechowa kontuzja Kapustki. Mecze co trzy dni grając w europejskich pucharach. To tylko kilka przyczyn obecnej pozycji drużyny w tabeli. Niestety tabela odzwierciedla aktualną formę drużyny a pierwsze objawy były już widoczne w meczu z estońską Florą.
Wszyscy zastanawiamy się, czy zmiana trenera coś zmieni oraz czy Legia odrobi stratę i wróci do gry o mistrzostwo. Potencjał jest na pewno.
